Mam weselny kryzys – ale – uwielbiam swoją pracę, kocham miejsce jakim jest Dyrkowo. Oddałam mu czas, serce i duszę.
Miejsce, które od podstaw stworzyliśmy bardzo ciężką pracą, wylewając krew, pot i łzy.
Jednak to, co obserwuję od dłuższego czasu w branży ślubnej powoduje u mnie odruch wycofywania się z retoryki –
„zróbcie tak, a będzie fajnie”.
Krytykowanie, wręcz czasem obśmiewanie czegoś, co nie jest w moim guście – nie jest fajne, choć bądźmy szczerzy – sprzedaje się dobrze.
No i wszyscy się z tego czasem zaśmiejemy, taka natura ludzka. Przewrotna.
Czy były/są sytuacje, że stawiałam się w roli ekspertki i coś krytykowałam?
Oczywiście że tak. Jednak zawsze staram się mieć z tyłu głowy jedną ważną rzecz, której nota bene nauczyłam się od Ani ze Stodoły Czereśniowy Sad – mianowicie „TO NIE JEST TWOJE WESELE”.
Wesele w stodole mojej Pary, naszych Klientów – jest spełnieniem ICH wizji, ICH marzeń i tworzone na miarę ICH gustu, możliwości – również tych finansowych.
Moim zadaniem jest im pomóc, wesprzeć, dać im usługę, produkt. Sugestia z mojej strony co będzie pasować na wesele w stodole jest ok, ale wciskanie im na siłę MOJEJ wizji na ICH dzień – już nie jest fajne.
Jestem zmęczona ilością blichtru i szyku weselnego, jestem zmęczona retoryką sprzedawaną przez ślubną branżę, że MUSI być tak czy siak, inaczej będzie – niemodnie, brzydko, tandetnie, biednie, niesmacznie itd.
Tak wiem, że NIE TRZEBA KORZYSTAĆ Z TYCH PORAD. Ale będąc internetowymi twórcami, bierzemy odpowiedzialność nie tylko za same treści, ale też za ich konsekwencje, również te społeczne i psychologiczne.
Większość ślubnych ekspertów, specjalistów w swoich dziedzinach ma oczywiście dużo racji i niesie z sobą dobre intencje, jednak wiele z tych profili potrafi wpędzić Pary Młode – a zwłaszcza Panny Młode – w kompleksy.
Internet jest brutalny. Świat kreowany w social mediach jest idealny, ślubne realizacje pokazywane na profilach – również na naszym – są tak komponowane, żeby było perfekcyjnie, „instagramowo”.
Żeby było miło dla oka.
Ale mam takie wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim gubimy sens. Toniemy w morzu porad, inspiracji i poradników, a zapominamy o tym, że WYSTARCZAJĄCO DOBRZE, WYSTARCZAJĄCO ŁADNIE – jest też ok.
Nie mam na myśli żadnych konkretnych osób z branży, nikomu nie chcę tutaj robić antyreklamy, nie taka jest moja intencja.
Bardziej myślę o Parach, które może niekoniecznie mają nieograniczone możliwości finansowe, a chciałyby mieć super wesele w stodole czy w jakimkolwiek innym miejscu i boją się, że bez dekoracji za pięcio i więcej cyfrowe kwoty to się nie uda, że buty muszą być od projektanta – bo przecież inne są niewygodne, a suknia i garnitur szyte na miarę. Nie muszą. Jeśli chcesz – masz możliwości – to wspaniale i korzystaj z tego.
Ale pamiętaj, że tak jak napisałam wyżej – nie musi być idealnie. Wystarczająco pięknie – też jest ok.
Przyszło nam żyć w trudnych czasach. Z jednej strony – mamy wszystko i możliwości tak naprawdę z pozoru są nieograniczone.
Z drugiej jednak strony, ilość trudnych zdarzeń wokół nas na przestrzeni ostatnich lat, kryzys ekonomiczny – to stresory, które wielu z nas ograniczają.
Ten post jest niejako zapowiedzią tego, co chcę Wam tutaj w najbliższym czasie pokazać. Chcę ugryźć ślub i wesele od innej strony.
Nie oznacza to, że przestanę pokazywać piękne realizacje czy nawet sama je tworzyć.
Bardziej chcę Wam dać bezpieczną przestrzeń do tego, byście czuły i czuli się wyjątkowo w tym wyjątkowym dniu nawet wtedy, gdy jest wystarczająco dobrze.
Bo nawet jak nie będzie idealnie, to i tak będzie idealnie.

Podpisuję się zdecydowanie! Choć tak jak napisałaś i mnie czasem zdarzyło się z czegoś zaśmiać. Często mam pary młode, które mówią, że chciałyby „coś” ale usłyszały od wykonawcy, że tak się już nie robi albo że będzie to brzydko wyglądało- brzydko dla kogo?! Myślę, że ten tekst powinien przeczytać każdy z branży, ja go biorę mocno do siebie i obiecuję poprawę:)
Monika, bardzo Ci dziękuję!
Każdy z nas choć raz zachował się jak znawca wszechświata – kto nie, niech pierwszy rzuci kamień 😉
I to o czym piszesz – „brzydko dla kogo?”
To para ma być zadowolona, a nie ja. Oczywiście jest super, kiedy mamy z naszymi Klientami flow na każdym polu, lubimy to samo jedzenie, kwiaty i muzykę. Ale nie organizujemy tych wesel po to, by spełniać swoje marzenia, tylko CZYJEŚ.
A jak przy okazji coś jest w naszym guście, to tylko się cieszyć. Ale nie oznacza że to jest lepsze od czegoś innego. Jest inne i dla nas fajne, subiektywnie.
Ściskam mocno!